Produkcja biomasy i surowca drzewnego nie ma wśród rolników najlepszej prasy, bo każdy w pamięci ma wierzbę energetyczną i słomę. Czy jednak można porównywać się do realiów sprzed 5 i 10 lat? Czy nic się nie zmieniło? A może produkcja agroleśna: surowca drzewnego - biomasy jest dobrą alternatywą? Zapewne tak, choć nie dla każdego.
Pierwszym elementem, który odróżnia dzisiejszą sytuację od minionych lat, jest uchwalenie w ostatnich miesiącach szeregu przepisów o Odnawialnych Źródłach Energii (OZE). Nie wnikając w szczegóły uregulowań prawnych, przepisy te tworzą ramy, w jakich funkcjonować będą producenci biomasy. Przede wszystkim zaś tworzą popyt. Sens wprowadzonych regulacji – zarówno unijnych jak i krajowych – sprowadza się do tego, że energetyka zawodowa ma korzystać ze źródeł odnawialnych, a nie kopalnych (węgiel).
Drugą sprawą jest upływ czasu. Czas jest najlepszym nauczycielem, bo pozwala uczyć się na błędach – własnych i cudzych. W ciągu minionej dekady dowiedzieliśmy się m.in. że uprawa wierzby na cele biomasy jest nieefektywna. Równocześnie eksperymenty z topolą włoską pokazały, że odmiana ta nie sprawdza się w naszych warunkach klimatyczno-glebowych. Dopiero w ostatnich latach sięgnięto do doświadczeń naszych sąsiadów: Niemców i Czechów, bo zbliżone warunki na polach pozwalają sadzić ich odmiany topoli (mieszańcowe) i być spokojnym o rezultat. Prócz tego wiemy, że warto taką uprawę nawozić, bo – choć nawożenie nie jest konieczne – to znacząco poprawia plonowanie. Ostatnim elementem są maszyny do zbioru biomasy. Nie sposób porównywać rynku tego typu urządzeń 10 lat temu i dzisiaj, bo wówczas oferta była zerowa. Dziś takie maszyny są na rynku dostępne, zarówno renomowanych firm o skali światowej jak New Holland, jak i małych, rodzimych producentów.
Sens Zagajników Krótkiej Rotacji (ZKR) polega na tym, że uprawiamy w nim rośliny szybkorosnące (energetyczne). Jest to uprawa wieloletnia (2-9 lat). Klucz do efektywności ZKR polega na doborze takich gatunków i odmian roślin, które w takim czasie dają duże przyrosty masy.
Pytaniem, które zawsze zadajemy sobie, rozważając wprowadzenie określonej uprawy w swoim gospodarstwie jest: „czy to u mnie pójdzie” i „ile z tego będzie pieniążków”. Oczywiście, uprawa topoli na glebach klasy I czy II nie jest atrakcyjna, bo na tak dobrych ziemiach uprawia się gatunki bardziej wymagające. Jednak na ziemiach klasy V i VI zagajnik krótkiej rotacji jest prawdopodobnie jedyną opłacalną uprawą towarową. Topola na „szóstce” rośnie znakomicie, ważne jest jednak by w pierwszych miesiącach nie miała sucho oraz by cała plantacja nie znajdowała się na terenie podmokłym.
W Polsce jest w sumie około 10 tys. ha ZKR, w Niemczech – dziesięciokrotnie więcej. W tym roku na Pomorzu Zachodnim i Ziemi Lubuskiej nasadzonych zostało ponad 100 ha nowych plantacji czeskiej topoli, a na Pomorzu Gdańskim powstało kilka małych plantacji pokazowych. Warto porównać te rośliny ze znanymi nam z Warmii zagajnikami krótkiej rotacji sadzonymi kilka lat temu, aby zobaczyć jaki nastąpił postęp.
Na uprawę zagajników topoli krótkiej rotacji można popatrzeć w perspektywie kilku innych gatunków. Dwie z najpopularniejszych u nas roślin – kukurydza i ziemniaki – nie są w ogóle gatunkami rodzimymi. Ba! Nie są nawet europejskie, bo obydwa sprowadzone zostały z Ameryki środkowej i południowej. Topola jest rośliną naszą, europejską, słowiańską, a za jej ojczyznę uznaje się Serbię. Przez to jest nam bliska.
Warto też popatrzeć na topolę przez analogię do rozwoju uprawy kukurydzy oraz soi. Pół wieku temu kukurydza była niszową, egzotyczną rośliną, uprawianą na niewielkim areale wyłącznie na południu Polski. Dziś uprawia się jej w naszym kraju milion hektarów. Dlaczego? Bo odkryto dla niej znakomite zastosowanie: jako pasza. Dziś niszową uprawą jest soja. Kilka lat temu uprawiano jej zaledwie kilkaset hektarów, a już dziś - kilka tysięcy ha. Jest to również świetna pasza, a do tego Unia Europejska proponuje za nią wyższe dopłaty, bo to roślina bobowata (wiążąca azot atmosferyczny). W przypadku topoli sytuacja wygląda analogicznie: przepisy o OZE stwarzają dla niej znakomite zastosowanie i rynek zbytu, a UE daje na nią zwiększone dopłaty (dopłata na zazielenienie, tzw. greening).
Czy te dwie nowinki powtórzą sukces kukurydzy? To pokaże czas. Skoro jednak większość gleb w naszym kraju, to „piątki” i „szóstki”, to dlaczegóżby nie spróbować topoli?